Autor: Amy A. Bartol
Tytuł: Nieuniknione
Cykl: Przeczucia (tom 1)
Data wydania: 9 listopada 2016
Ilość stron: 480
Wydawnictwo: Akurat
Tytuł: Nieuniknione
Cykl: Przeczucia (tom 1)
Data wydania: 9 listopada 2016
Ilość stron: 480
Wydawnictwo: Akurat
Ostatnio, a właściwie to chyba cały czas na blogu pojawiają się raczej pozytywne opinie. Każda książka miała w sobie coś, co mi się podobało, wciągały mnie, interesowały, znalazły się jakieś małe minusy, ale ogólnie wybierane przez mnie książki były dobre. Czy książka “Nieuniknione” również taka była?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Widziałam wiele pozytywnych opinii o tej książce, więc mówię czemu nie? Fabuła może nie jest odkrywcza, ale i tak zapowiadała się dobrze. Tak więc sięgnęłam po książkę i nie wiem jak dobrnęłam do końca. [??]
Nie, nie i jeszcze raz nie. Widziałam wiele pozytywnych opinii o tej książce, więc mówię czemu nie? Fabuła może nie jest odkrywcza, ale i tak zapowiadała się dobrze. Tak więc sięgnęłam po książkę i nie wiem jak dobrnęłam do końca. [??]
O czym jest? Evie Claremont zaczyna pierwszy rok studiów. Wyjeżdża do innego miasta i na uczelni oczywiście poznaje jego. Ten on, to Reed Wellington – Anioł Mocy [nie jest to żadnej spoiler, bo w opisie książki, jest to napisane, a wielka szkoda :/, może wtedy by było ciekawiej, więcej tajemniczości. Kto wie?] I jak to bywa życie Evie teraz się zmienia. Zakochała się, ale jest też inny chłopak, ten drugi Russel. Dodatkowo Evie zaczyna zauważać u siebie dziwne objawy. Co się dzieje?
Słaba, słaba
Nie wiem, od czego zacząć. Dla mnie książka była... przeciętna, słaba, bardzo słaba. Okropnie nudna, która nie potrafiła mnie zaciekawić. Odkładałam ją wiele, wiele razy. Tak dużo, że przeczytanie tych 500 stron zajęło mi jakieś trzy tygodnie. 500 stron, w których działo się bardzo mało. Już początek był słaby, ale myślę sobie, że to właśnie początek i z czasem będzie lepiej, ale jestem na setnej stronie i nadal nic. Naprawdę wiele razy zastanawiałam się, po co ją czytam, ale postanowiłam sobie, że dokończę każdą zaczętą książkę, więc się tak męczyłam. :/
Sam fakt, że uczucie, które zrodziło się pomiędzy Evie i Reedem pojawiło się od tak. Nagle się poznają i już zakochani. Miałam wrażenie, że wiele mnie ominęło. W ogóle nie mogłam “obserwować” jak rozwija się to ich uczucie.
Bohaterowie byli... nijacy, nudni. Główna bohaterka irytowała okropnie, zachowywała się jakby była wciąż dzieckiem, taka dziecinna i bezmyślna. Reed nie był inny. Nie wyróżniał się w ogóle, przy innych bohaterach książkowych był po prostu... niewidzialny. Na początku polubiłam Russella, ale potem autorka nim tak pokierowała, że stał się jak Reed, mało ciekawy.
Co mnie bardzo zirytowało? Ja rozumiem, że my dowiadujemy się z opisu, że Reed jest Aniołem Mocy, ale Evie nie wie. Czytałam kilka innych książek, w których bohaterowie dowiadują się, że ich ukochani nie są ludźmi, i jakoś reagują na to. A jak zareagowała Evie, gdy dowiedziała się, że Reed jest aniołem? Jakby ktoś powiedział: Ładna dziś pogoda. A nie: jestem Aniołem Mocy. Żadnej reakcji. Co to było?
Naprawdę nie było ciekawie. Nie było tajemniczości żadnej. Emocje? Jakie emocje? Strasznie obojętnie się to czytało. Przeszkadzały mi także niektóre dialogi, które były sztuczne i słabe, jak też długie opisy, które nie miały w sobie nic ciekawego. No, strasznie się wymęczyłam. Strasznie się zawiodłam, bo miałam oczekiwania co do książki. Ja książki nie polecam, ale widziałam też wiele pozytywnych opinii o książce, więc może niektórym się spodoba. Ale ja z pewnością nie sięgnę po kolejną część.
Pozdrawiam, Ania :)
Jestem jakoś w połowie jej lektury, ale nie wydaje się ona dla mnie taka zła. Nie wiem czy zmienię zdanie wraz z dalszymi wydarzeniami, zobaczymy :) szkoda, że Ci się nie spodobała.
OdpowiedzUsuńZawsze się znajdą podzielone zdania :D No, ja nie byłam zachwycona, ale dobrze, że Tobie się podoba :))
UsuńNie sięgam po książki fantastyczne a skoro twierdzisz, że ta jest słaba to tym bardziej nie zrobię dla niej wyjątku ;)
OdpowiedzUsuńOjej! Wiedziałam już wcześniej, że książka nie przypadła Ci do gustu, ale aż tak? Najgorsze chyba były emocje, a raczej ich brak. Takie książki są najgorsze. Ja sama miałam ochotę przeczytać, ale tylko gdy wpadnie mi w ręce także widzę, że dobrze zrobiłam nie szukając jej na siłę ;)
OdpowiedzUsuńJa sądziłam, że mi się spodoba, skoro wiele osób chwali :d Każdy ma po prostu inny gust :)
UsuńBywa i tak, że te książki, które zachwycają tak wielu, okazują się rozczarowujące. Mi ta historia całkiem się podobała, chociaż zgadzam się z tym, że nie była najlepsza w swoim gatunku. Czytałam jednak ostatnio coś podobnego w tym temacie, tj. "W objęciach anioła. Ostrze miłości" - to dopiero była katastrofa. Założę się, że gdybyś to przeczytała, "Nieuniknione" wydawałoby Ci się świetną historią :D
OdpowiedzUsuńHihi, to może faktycznie mogłam zacząć od tej książki, o której wspominasz :D
UsuńKolejny raz książka przypomniał mi o sobie, jeszcze nie zdecydowałam czy po nią sięgnę, tym bardziej, że napotykam mieszane opinie na jej temat. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Jednak odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńAch, tak bardzo nie lubię, kiedy opisy z tyłu książki albo nawet sam tytuł i okładka zdradzają fabułę! No, ale trzeba to przetrwać jakoś :D. Tę książkę często widziałam przecenioną w tanich księgarniach. Bałam się po nią sięgnąć, no bo wydawała mi się właśnie taka... kiepska XD. Myślę, że miałabym podobne zdanie jak ty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Będę obserwować i wpadać częściej :D
#SadisticWriter
Ja myślę, że właśnie zdradzenie w opisie takich rzeczy było kompletnie niepotrzebne. Wtedy pojawiłoby się więcej tajemniczości, może by wypadła lepiej? :)
UsuńKurde szkoda, że ta ich miłość tak nagle się budzi bez poznawania itp.. Już wyrosłam z takich książek i zaczynają mnie nudzić. Chyba sobie ją odpuszczę a miałam ją w planach. :)
OdpowiedzUsuńZdania są podzielone do tej książki, więc może akurat Tobie by się spodobała. :)
UsuńNie, nie, nie i jeszcze raz nie. Nienawidzę tego typu książek, a wszystko, począwszy od okładki, a skończywszy na opisie, mnie po prostu odstręcza. W dodatku ma 500 stron, prawdopodobnie w życiu nie skończyłabym takiego "tworu" :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Patty z bloga pattbooks.blogspot.com
Szkoda,że się zawiodłaś na tej książce.Myślałam,że okaże się lepsza :3 Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńWidzę te okładkę, to pióro, te rude włosy i już wiem, że będzie źle. Kolejna powieść young adult hołdująca modzie na trójkąt miłosny. Trzy razy nie, dziękuję. Podziwiam, że jednak dobrnęłaś do końca ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
S.
nieksiazkowy.blogspot.com
Sama się podziwiam :D Bo naprawdę koszmarnie mi się czytało.
UsuńNie widziałam nigdzie wcześniej nawet wzmianki o tej książce, ale skoro jest aż taka beznadziejna, to na pewno nie zamierzam tracić na nią mojego czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie słyszałam o tej książce, ale sama nigdy nie czytałam żadnej 3 tygodnie, więc musi być coś z nią nie tak 🙁
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😉
Kiedy ją odkładałam, cięzko potem było do niej wrócić, także strasznie się to przeciągało. :)
UsuńNie lubię takich książek. Zero emocji, przesłania, masakra. Ja do niej nie zajrzę, bo może to zabrzmi dziwnie, ale wcześniej o niej nawet nie słyszałam :D
OdpowiedzUsuńTo dziwne, że o niej nie słyszałaś, bo wcześniej było jej pełno na blogach :)
UsuńUff, ja po nią nie sięgnę, chociaz wygrałam ją w konkursie dla przyjaciółki i mam zamiar kupić jej tom 2 i dać jako zaległy prezent jak wróci z Majorki... Mam nadzieję, że jej się bardziej spodoba...
OdpowiedzUsuń