niedziela, 25 maja 2014

5. "Telefon od anioła" - Musso Guillaume

Autor: Guillaume Musso
Tytuł: Telefon od anioła
Data wydania: 19 września 2012
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: Albatros


'Madeline Greene prowadzi piękną kwiaciarnię w Paryżu. Jonathan Lempereur był wielkim szefem kuchni, ale wpadł w finansowe tarapaty, zbankrutował i opuściła go żona. Obydwoje mają za sobą trudne chwile, a kiedy wpadają na siebie na lotnisku w Nowym Jorku, nie mają ochoty na uprzejmości. W zatłoczonej kawiarni jest jeden wolny stolik, muszą więc usiąść razem... Zarówno Madeline, jak i Jonathan mają telefony komórkowe. Ale, że przypadkiem je zamienili, zdają sobie sprawę po dotarciu do celu podróży... Przypadek, czy przeznaczenie?'


Kto by pomyślał, że ta książka tak mnie zaskoczy? Sądziłam, że to lekki i przyjemny romans. Pomyliłam się. Może nie do końca, bo rzeczywiście uczucie rozwijało się między głównymi bohaterami, ale nie wiedziałam, że wszystko potoczy się tak inaczej.

Dwoje ludzi, którzy przez przypadek zamieniają się telefonami. Wymieniają kilka esemesów, próbują nawiązać rozmowę. Zaczyna ich ciekawić życie tej drugiej osoby. Przeglądają nawzajem swoje telefony i dowiadują się o swoich wzajemnych tajemnicach. Im więcej nie wyjaśnionych tajemnic, tym większa ciekawość. Tak samo jak Jonathan nie mógł oderwać się od pogłębienia tajemnic o Madeline, tak ja nie mogłam się oderwać od tej książki. Zwłaszcza jak w końcu nadszedł kres książki i dowiadujemy się o tajemnicy Maddie. Dochodzimy do wątku kryminalnego, który ma bardzo duże znaczenie w tej książce. Tym bardziej nie mogłam przestać, zwłaszcza że uwielbiam kryminały.

Zainteresowała mnie historia Alice, tak samo jak Maddie i Jonathana. Chciałam jak najszybciej wiedzieć co się stało z dziewczyną, dlaczego zniknęła? Czy naprawdę nie żyje? Nie przychodziło mi do głowy, że sprawy mogą się tak skomplikować, że inni ludzie mają w tym spory udział. Nie wiedziałam co z tym wspólnego ma Daniel, dawny przyjaciel Madeline. Myślałam, że jego historia się skończy po krótkim przedstawieniu jego postaci.

Do tego wszystkiego, podobał mi się także inna postać, a mianowicie przyjaciel Jonathana - Marcus. Pozytywny, zabawny bohater, którego moim zdaniem było za mało. Uwielbiałam czytać sceny z nim w roli głównej, uwielbiałam jego teksty. I naprawdę szkoda mi było, że w dalszej części go już tak jakby nie było.

Tak, czy inaczej polecam!



Pozdrawiam, Ania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz